
Wyłudzenia VAT i walka z nimi – bez wątpienia gorący temat ostatnich miesięcy, gdyż właściwie nie ma tygodnia, aby w mediach nie pojawiła się informacja o zatrzymaniu jakiejś tam grupy zorganizowanej, która „uszczupliła dochody Skarbu Państwa o X-milionów złotych”. Ostatnio powstała nawet uczelnia pod nazwą Polska Akademia VAT – sponsor dzisiejszego wpisu – w której można się nauczyć tajników tego lukratywnego procederu. A poniżej licznik wyłudzonego VATu, który PAV chce postawić w centrum Warszawy – to by było coś!
Przejdźmy jednak do najważniejszego pytania: jak rozpoznać VATowca, czyli właściwie kogo? Zdefiniujmy to pojęcie bardzo prosto: chodzi o ludzi, którzy żyją z wyłudzania VATu. A oto 5 punktów, po których można z dużą dozą prawdopodobieństwa rozpoznać, czy ktoś wkręcił się w karuzelę VATowską i dlatego nagle szasta pieniędzmi na prawo i lewo.
-
Drogie auto
Drogie auto tzn. takie o wartości przynajmniej 200 tys. PLN. Jeśli bowiem ktoś do niedawna jeździł zdezelowanym Passatem B5, a teraz nagle przesiada się do nowego BMW M3, to wiedz, że coś się dzieje ( jak mawiał klasyk). Co prawda zdecydowana większość takich kłujących w oczy fur jest wzięta w leasingi (z różnych zresztą powodów), ale nie zmienia to postaci rzeczy, bowiem wysokie raty też trzeba z czegoś spłacać. Oczywiście, może być i tak, że taki delikwent np. dostał nagle duży spadek, wygrał na loterii czy też pożyczył skądś pieniądze, ale powiedzmy sobie szczerze: to się nie zdarza zbyt często.
-
Bardzo szybki wzrost bogactwa
Każdy, kto zaczynał od zera w biznesie, wie, że ekstremalnie trudno jest wykręcić duże obroty w krótkim czasie od startu – pisząc „krótkim” mam na myśli kilka miesięcy (albo nawet i tygodni). Poznanie branży, nawiązanie kontaktów biznesowych, zdobycie renomy, wreszcie podpisanie lukratywnych kontraktów – to wszystko zazwyczaj długo trwa. Ok, jeśli ktoś już wcześniej obracał milionami i miał odpowiednie znajomości, bo np. przejął po rodzicach dobrze prosperującą firmę, to zupełnie co innego. Ale jeśli ktoś do niedawna miał zwykłą, etatową pracę w stylu wózkowy na magazynie za 2400 PLN na rękę i ni stąd ni zowąd jego nowo otwarta firma realizuje umowy po kilkaset tysięcy złotych, to nie trzeba porucznika Colombo, aby zacząć podejrzewać jakieś nieczyste zagrania. W realnym życiu takie nagłe, spektakularne sukcesy biznesowe zdarzają się raz na jakieś kilkadziesiąt tys. przypadków – ktoś po prostu musi trafić na przysłowiową żyłę złota, oczywiście zakładając, że płaci legalnie wszystkie podatki.
-
Działalność w kosztochłonnej branży
VATu na większą skalę nie wyłudza się w budce z hamburgerami czy w salonie fryzjerskim – aby zagrać tutaj o duże stawki potrzebne są odpowiednio wysokie obroty. A takie osiąga się np. w branży paliw, w drodze handlu towarami masowymi, jak np. do niedawna stal czy metale kolorowe, sprzedając drogą elektronikę, napoje energetyczne itd. Co ważne, konkurencja w takich branżach jest ogromna, więc aby jej sprostać, trzeba mieć bardzo niskie ceny, co oznacza konieczność wyłożenia grubszych pieniędzy na duże partie towaru (bo duża partia towaru = niższa cena). Do tego dochodzi utrzymanie kosztochłonnej infrastruktury, gdyż ciężko np. handlować paliwami na dużą skalę bez własnego transportu czy zbiorników. I teraz skąd zwykły facet, który pracował do niedawna na etacie za przeciętną kasę i mieszkał w bloku z wielkiej płyty, wziął nagle kilka milionów na zakup takiej dużej partii towaru…? Ciekawe, co nie? Znawcy tematu odpowiedzą tak: prawdopodobnie po prostu podczepił się pod istniejącą infrastrukturę VATowców i jako jeden z elementów kręcącej się karuzeli czerpie z niej profity.
-
Nawijanie makaronu na uszy
Ten punkt akurat można zweryfikować w drodze indywidualnej rozmowy z podejrzanym o bycie VATowcem. W jaki sposób? Zwykle wystarczy się go po prostu spytać, na czym dokładnie zarabia jego firma, ilu klientów ma miesięcznie, gdzie mieści się jej siedziba, po ile kupuje towar, za ile i gdzie sprzedaje… Taki VATowiec często jest tylko gościem od podpisywania faktur i nie ma pojęcia, jak funkcjonuje ten „jego” biznes, bo właściwy organizator procederu prowadzi go po prostu za rękę. Taki prezes-słup będzie więc gubił się w zeznaniach albo odpowiadał tak pokrętnie, że nawet dziecko załapie, że ma on coś do ukrycia albo kompletnie nie ogarnia tematu. Wystarczą więc precyzyjne pytania w stylu: Ej stary, a gdzie jest ten Twój magazyn, w którym przechowujesz te setki ton stali…? No i taki gość może plątać się w zeznaniach, ponieważ takiego magazynu zwyczajnie nie ma – jest on niepotrzebny, bo cały obrót jest tak naprawdę fikcyjny, oparty tylko o faktury i w rzeczywistości towar nie istnieje realnie. To dość częste w tym biznesie – dość powiedzieć, że np. w takim Inowrocławiu jeszcze parę lat temu w jednym bloku było zarejestrowanych po kilka skupów złomu – wcale to nie śmierdzi wałkiem na kilometr, naprawdę… Jeśli więc ktoś nie potrafi odpowiedzieć na podstawowe, zdawałoby się, pytania dotyczące jego złotego interesu, to… wiadomo.
-
Podejrzani znajomi
Drogi Czytelniku, jeśli Twój znajomy, kumpel z podwórka, kuzyn itd. do tej pory zadawał się wyłącznie z typowymi przeciętniakami, a teraz nagle zacząłeś go często widzieć w towarzystwie groźnie wyglądających gości, do tego wożących się najnowszymi modelami Audi RS6, to masz jasny sygnał, że prawdopodobnie został prezesem-słupem lub też sam dostarcza takich swoim mocodawcom. Tacy nadziani goście prowadzący szemrane biznesy raczej rzadko zadają się bowiem ze zwykłymi, przeciętnymi i uczciwymi obywatelami, bo zwyczajnie nie mają w tym żadnego interesu. No bo po co im znajomości z biedakami…? Szczerze mówiąc po nic. Częste przebywanie wśród takich szemranych typów jest więc bardzo poważnym znakiem przynależności do środowiska VATowców.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o najważniejsze symptomy pozwalające poznać fakt, czy ktoś przeszedł na tzw. ciemną stronę mocy i stał się nagle VATowcem. Oczywiście, to wszystko, o czym napisałem, to tylko mocne poszlaki, a nie dowody świadczące o pewności, ale… Ale jeśli zauważysz przynajmniej 3 z wyżej opisanych symptomów, to już powinno Ci to dać sporo do myślenia. Oczywiście komuś, kto dobrze orientuje się w zagadnieniu, takie informacje mogą wydać się banalne, ale zdziwiłbyś się drogi Czytelniku jak wielu ludzi, także tych prowadzących własną firmę, nie absolutnie żadnego pojęcia w temacie VATowców. A jeśli chciałbyś poszerzyć swą wiedzę o bardziej skomplikowane zagadnienia z tego tematu, to zajrzyj na stronę sponsora niniejszego artykułu – kto wie, może zapiszesz się na kurs dla profesjonalnych VATowców…
To jak jakiś gang
Dobrze powiedziane, świetny wpis! ;d
Pozdrawiam serdecznie!